"po jaką cholerę się za to brałaś, oddaj tłumaczenie komuś kto będzie miał na to czas, a nie dodajesz kiedy ci się chce, na tt piszesz jakieś pierdoły, a byś się wzięła za to, czeka na nie wiele osób, wiec zepnij dupę i zdecyduj się czy masz na to czas"
Taką oto wiadomość dostałam dzisiaj na asku, ja rozumiem, że czekanie na rozdziały może być czasem żmudne, ale nie zapominajcie, że ja też mam życie prywatne. Chodzę do szkoły, mam znajomych, piszę własne opowiadanie do tego zajęcia taneczne, ja naprawdę staram się jak najszybciej ogarniać to wszystko, ale nie jestem robotem. Po drugie każdy kto choć raz tłumaczył opowiadanie rozumie, że to jest w pewnym sensie pisanie go od nowa. Nie zmuszam nikogo to czytania ale wymagam szacunku bo mi nikt za to nie płaci i robię to z własnej nieprzymuszonej woli, dodatkowo podejrzewam, że gdyby nie ja nikt w najbliższym czasie nie zajął się tłumaczeniem tego.
To na tyle, rozdział pojawi się niebawem :)
czwartek, 16 maja 2013
poniedziałek, 13 maja 2013
Rozdział 3
Gdy otworzyłem oczy następnego poranka przywitał mnie kac. Jednak on nie był taki jak wszystkie inne, czułem się jakbym był martwy. Moje usta były suche, a za każdym razem gdy próbowałem przełknąć ślinę, miałem wrażenie, że połykam małe żyletki. Gdy podniosłem głowę naszły mnie mdłości. Podniosłem się powoli z łóżka.
Nienawidzę poranków z kacem.
Nienawidzę wstawać wcześnie z łóżka.
Nienawidzę kaca.
Nienawidzę poranków.
Znalazłem dżinsy na drugim końcu łóżka. Wziąłem je i założyłem na siebie. Zszedłem na dół. Przy każdym kroku miałem wrażenie, że mój mózg jak piłeczka pingpongowa obija się o moją czaszkę powodując przy tym nieziemski ból. Będą potrzebne na to prochy. Moje usta były takie suche i marzyłem teraz o szklance wody. Skierowałem się do kuchni i poczułem nieziemski zapach bekonu. Rozejrzałem się po korytarzu i zdałem sobie sprawę, że nie jestem u siebie. Hipisowskie obrazy na ścinach i terrarium z jaszczurką uświadomiły mnie, że jestem u Jaya.
Ale czemu Jay przygotowuję bekon? Przecież jest wegetarianinem.
Otworzyłem drzwi do kuchni i gdy wszedłem od razu wlałem w siebie butelkę wody mineralnej . Spojrzałem na Jaya, który przygotowywał bekon. Podczas tego nosił śmieszne zatyczki na nosie, oraz gogle do pływania. Chciałem wybuchnąć śmiechem, ale ból, który cały czas przeszywał moją głowę mi na to nie pozwolił. Jay odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął .
-Dobry- powiedział. Jego głos brzmiał strasznie dziwnie przez zatyczkę na nosie.
-Cześć, hmm... Jay czemu masz zatyczkę na nosie? - Spytałem lekko chichocząc.
-Nie lubię zapachu mięsa.- Odpowiedział, nie przerywając przyrządzania go.
-Więc czemu smażysz bekon?- Uniosłem pytająco brwi do góry.
-Bo wiedziałem, że jak rano wstaniesz będziesz narzekał, że nie ma mięsa w moim domu, a jak to wiele razy powtarzałeś, bekon to najlepsze lekarstwo dla ciebie na kaca.- Podczas mówienia tego starał się naśladować mój akcent i styl mowy.
-Po pierwsze ja tak nie mówię, po drugie dziękuję za przygotowanie śniadania.- Zobaczyłem jak nakłada na talerz bekon i wraz z chlebem. Zrobił mi z tego kanapkę właśnie tak jak lubiłem i do środka nalał przepysznego brązowego sosu.
Jay położył kawałek nieba przede mną . Złapałem kanapkę i zacząłem ją jeść. Smak eksplodował mi w ustach, to było jak orgazm, dosłownie. Byłem taki głodny, że posiłek znikną w mgnieniu oka. Dopiłem herbatę, zgarnąłem talerz i podszedłem do zlewu. Jay poszedł po coś na górę, a ja stwierdziłem, że i tak wystarczająco się poświecił dzisiaj, więc pozmywałem naczynia,
W końcu jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, nie?
Kiedy wreszcie skończyłem sprzątać, znowu zrobiłem sobie herbatę i z kubkiem gorącego płynu opadłem na sofę. Pewnie wypiję dzisiaj 50+ filiżanek herbaty, zresztą jak zawsze gdy mam kaca i nie mogę zaleczyć go alkoholem, bo Jay nie spuści ze mnie wzroku.
W końcu przyszedł z jego jaszczurka na szyi. Nie znoszę tego, że u Jaya zawsze jest ten gad. Jay położył ją na ziemi i chwilę później ona była już na moich stopach. Uniosłem je i położyłem na kanapie, starałem się ją delikatnie zrzucić, ale się skubana nie dawała, zamiast zejść przeszła na moje uda.
-Haha!- Zaczął się śmiać.
-Weź ją ode mnie!- Krzyknąłem
-Nie krzycz jak panienka, tylko ją pogłaszcz, ja psa.- Usiadł sobie na kanapie i włączył jakiś program w telewizji.
-Pogłaskać? Pogłaskać pieprzoną jaszczurkę? To nie jest puszyste, nie jest urocze i prawdopodobnie mnie ugryzie.- Położyłem rękę na jaszczurce, ale gdy tylko poczułem jej skórę pod palcami szybko cofnąłem rękę.
-Ty też się głaszczesz, ( chodzi o masturbacje) a nie jesteś, ani puszysty, ani słodki.- Jay zaczął chichotać.
-Nie ma takiej potrzeby, wolę zapłacić, żeby ktoś to zrobił za mnie - odpuściłem i pozwoliłem zostać jaszczurce na kolanach, ale wtedy Jay ją zabrał i położył na swoich.
-Dlaczego? - Spytał, atmosfera w pokoju nagle zmieniła i można było wyczuć napięcie.
-Bo chciałem?- Odpowiedziałem i wlepiłem wzrok w podłogę nie chcąc widzieć dezaprobaty Jaya.
-Potrzebujesz pomocy Nathan.- Powiedział cicho starając się mnie przekonać do słuszności jego słów. Warknąłem i spojrzałem się na niego.
-Nie potrzebuję pomocy. Jestem pieprzonym dziewiętnastolatkiem i chcę się bawić póki mogę.
-Póki możesz?- Spytał.
-Tak póki mogę, mam teraz dziewiętnaście lat, jestem przystojny i mam pieniądze.- Podniosłem się z kanapy, nienawidziłem kiedy ktoś mówi mi, że potrzebuję pomocy
-To nie potrwa długo, jeśli uzależnisz się od alkoholu i narkotyków, zostaniesz wtedy sam!
-Nie będę uzależniony ani od tego, ani od tego, znam swoje granice.
-Najwidoczniej nie, przyszedłeś wczoraj do mnie do domu najebany w trupa. Czy ty nie rozumiesz, że marnujesz w tych klubach swoje życie. Musisz to zatrzymać!- Krzyknął w jego oczach można było dostrzec strach i troskę,
-A co ty moja matka? Mam dość tego wiecznego pouczania! Moja rodzina i przyjaciele już wystarczająco dużo o tym gadają, nie potrzebuję dodatkowej dawki od ciebie. Załapałeś.- Podszedłem do drzwi i krzyknąłem. -Do zobaczenia jutro.
Wyszedłem z tego pieprzonego mieszkania i udałem się do mojej jaskini. Gdy tylko przekroczyłem jej próg i zamknąłem drzwi, wydałem z siebie głośny krzyk. Moi sąsiedzi powinni zrozumieć, że jestem mężczyzną i muszę się wyżyć. Ale oni nigdy nie przychodzą do mnie pogadać, chyba, ze mam dziewczynę, która podczas sexu krzyczy głośno moje imię, wtedy przychodzą i jak na złość człowiekowi narzekają.
********************************************************************************
Przepraszam za długą przerwę, ale musiałam się skupić na szkole.
Kochani komentujcie a rozdziały będą pojawiały cię często, bo to mi doje kopa do pracy.
Do następnego.
wtorek, 7 maja 2013
Rozdział 2
Minąłem drzwi klubu. Ochroniarz sprawdził mój
dowód i postawił pieczątkę na skórze mojej ręki. Kiwnąłem
zuchwale głową w jego stronę i wszedłem do środka. Już na
wejściu było słychać donośną klubową muzykę. Z przylepionym
sztucznym uśmiechem minąłem zasłonę i wreszcie znalazłem się w
pomieszczeniu w którym było wszystko to co kocham.
Narkotyki, alkohol i dziewczyny.
Podczas chodzeniu po klubie przywitały mnie dwie
dziewczyny, które jednocześnie pocałowały mnie w oba policzki i
zuchwale klepnęły w tyłek. Kontynuowałem zwiedzanie klubu, moje
oczy jeszcze nie przywykły do migających świateł, jednak po
chwili już mogłem patrzeć normalnie. Poszedłem prosto do baru i
zamówiłem kilka drinków. Alkohol uderzył we mnie wyjątkowo
szybko i sekundę później poszedłem na parkiet szukając
dziewczyny, na której będę mógł praktykować moją magię.
Dokładne obserwowałem dziewczyny znajdujące się
w klubie. Najbardziej interesowała mnie górna część, czyli
cycki. Wtedy zobaczyłem ją, brunetka w samym centrum klubu kołysała
się w rytm muzyki. Przygryzłem dolną wargę i zacząłem się
kierować w jej stronę. Wszytko wyglądało tak, jakby ci wszyscy
mężczyźni zgromadzeni tutaj stali w kolejce by z nią zatańczyć.
Odkaszlnąłem i starłem się przebić przez tych wszystkich
facetów, by móc się jej lepiej przyjrzeć. Gdy udało mi się
przebić oni wszyscy zaczęli się rozchodzić i wtedy zauważyłem,
że jej już tam nie było. Stanąłem na palcach i zacząłem się
rozglądać. Lepkie od potu ciała ocierały się o mnie. Na mojej
twarzy pojawił się grymas obrzydzenia.
Podszedłem do krawędzi parkietu i wychyliłem się
przez bramkę. Zauważyłem ją ponownie. Musiałem wyglądać jak
drapieżnik polujący na swoją ofiarę. Chciałem tej dziewczyny, a
ja zawsze dostaję to czego chcę. Zszedłem na dół i zobaczyłem
ją kołyszącą się w rytm muzyki przy ścianie. Przepchałem się
przez tych wszystkich ludzi i wreszcie mogłem podziwiać ją z
bliska.
Obserwowałem chwilę jak rusza biodrami a potem do
niej podszedłem. Położyłem rękę na jej tali i przyciągnąłem
ja gwałtownie do siebie. Błądziłem rękoma po jej biodrach. Byłem
zdesperowany by ją mieć. Zacząłem coraz bardziej ocierać się o
nią w tańcu, a ona nie pozostawała mi dłużna.
Zamrugałem gwałtownie kilka razy, bo światła
mnie chwilowo oślepiły. Spojrzałem na jej twarz i zobaczyłem
szeroki uśmiech na jej pomalowanych czerwoną szminką ustach.
Przybliżyłem swoją twarz do niej i otulałem jej szyję swoim
oddechem. Gdy cicho jęknęła spojrzałem jeszcze raz na jej twarz i
powoli ją pocałowałem. Na początku było trochę zaskoczona, ale
szybko odwzajemniła pocałunek. Już pewniejszy siebie rozchyliłem
jej usta i wtedy nasze języki zaczęły za sobą zacięcie walczyć.
Ona chciała tego tak samo bardzo jak ja.
Kiedy już z nią skończyłem otarłem usta, miałem
tylko nadzieję, że jej szminka ich strasznie nie zabarwiła.
Dziewczyna odwróciła się i złapała mnie za rękę zabierając
mnie z parkietu. Chciałem pójść i poszukać już jakiejś innej
dziewczyny, ale ona najwyraźniej miała inne plany w stosunku do
mnie. Wzięła dla nas kilka kieliszków alkoholu. Usiadłem na
stołku barowym i zacząłem się uśmiechać. Wzięła lód
przyłożyła do mojej rozgrzanej skóry na szyi, zaskoczyło mnie to
i jak oparzony odskoczyłem.
- Spokojnie, nie panikuj to tylko body shots!
Body shots? Co to do cholery jest?
Wzięła kieliszek i zimnym szkłem dotknęła mojej
szyi. Chwyciła również limonkę i włożyła mi ją do ust, tak by
później bez problemu mogła ją wziąć. Chwilę później poczułem
ciesz spływającą po moim cielę i jej język dokładnie zlizujący
nią. Gdy skończyła, chwyciła zębami limonkę i wyssała kwaśny
sok. Usunąłem resztki owocu który dzieliły nasze usta i
zachłannie ją pocałowałem.
To było kurewsko seksowne.
-Jestem Nathan- Powiedziałem błądząc palcem po
jej udzie.- A ty?
-Jestem Sophie.- Powiedziała delikatnie się
jąkając. Świetnie była pijana.- Przychodzisz tu często? Już
kiedyś cię tu widziałam.
-Tak właściwie to mój dom na weekendy.- Ręką
którą miałem na jej udzie przejechałem w górę. Spojrzała na
mnie uśmiechnęła się i przygryzła dolną warkę. Podniecałem
ją, punk dla mnie. Gwałtownie mnie złapała i zaczęła ciągnąć
w kierunku toalet. Weszliśmy do damskiej łazienki, dziewczyna
szybko zamknęła drzwi na klucz.
Popchnęła mnie i przycisnęła do ściany. Moje
serce gwałtownie przyśpieszyło gdy ściągnęła z siebie sukienkę
i bieliznę. Chwilę później zaczęła się dobierać do moich
spodni, gdy udało się jej odpiąć pasek poszło już szybko. Gdy
moje bokserki znalazły się mniej-więcej na poziomie kolan,
nadszedł czas bym to ja przeją inicjatywę.
Podniosłem ją i posadziłem na umywalką,
dziewczyna zjechała ręką w dół i chwilę bawiła się moim
przyjacielem, by zrobił się twardy. Gdy już osiągnęła cel
przyciągnęła mnie do siebie, nogami objęła w pasie natomiast jej
ręce powędrowały na moje ramiona. Szybko nałożyłem prezerwatywę
i gwałtownie w nią wszedłem. Nie bawiłem się oczywiście w bycie
delikatnym, od razu posuwałem ją gwałtownie, może nawet odrobinę
brutalnie. Po chwili poczułem pierwszą delikatną falę
przyjemności, dziewczyna zaczęła cicho pojękiwać, co oznaczało,
że odwalałem dobrą robotę, chociaż co mnie obchodzi czy jej jest
dobrze, nie uprawiałem seksu od trzech miesięcy i to mi ma się
podobać.
Przyspieszyłem jeszcze bardziej, dziewczyna z
rozkoszy wbiła w moje plecy paznokcie. Zaczęła głośno jęczeć,
chwilę później i ja doszedłem. Wyrzuciłem prezerwatywę,
podciągnąłem i zapiąłem spodnie. Zabrałem jej majtki i
schowałem do tylnej kieszeni. Już chciałem wyjść, ale mnie
zatrzymała.
-Ej!- Powiedziała zakładając sukienkę.
-Co?- Uśmiechnąłem się zuchwale.
-Potrzebuję tych majtek, to mój ulubiony komplet!-
Wyjąłem je i niechętnie jej dałem. Otworzyłem drzwi i rzuciłem
od niechcenia. - Do zobaczenia kiedyś.
Zanim zamknęli klub udało mi się wypić
kilkanaście drinków. Byłem porządnie najebany. Nie miałem nawet
pojęcia gdzie idę, po prostu pozwoliłem by moje stopy mnie
prowadziły. Moja prawa ręka zapukała do drzwi, jednak mój mózg
nie działał teraz tak jak należy, jedyne o czym mogłem myśleć,
to o tym, że zaraz wymiotuję. Jay sekundę później otworzył
drzwi, widząc w jakim jestem stenie szybko wciągną mnie do środka
swojego apartamentu. Wyminąłem go i pognałem do toalety. Upadłem
na kolana przed muszlą klozetową i zwróciłem zawartość mojego
żołądka do WC.
Gdy skończyłem Jay pomógł mi umyć twarz i
wręczył mi szklankę z wodą. Potem zaprowadził do pokoju
gościnnego, ściągnął mi buty, przykrył mnie kołdrą, zgasił
siwiało i zostawił mnie z moimi pijackimi myślami.
Cóż, do czasu, aż odzyskałem przytomność.
Jayathan <3
Pod ostatnim rozdziałem był tylko jeden komentarz i
trochę mi przykro z tego powodu, bo nie wiem czy wam się podoba :(
Z resztą komentarze dają mi dodatkową motywację, każdy kto pisze
opowiadania wie o co chodzi.
A nawiązując do waszych opowiadań, możecie
zostawiać mi linki z zakładce SPAM, postaram się zajrzeć do
wszystkich.
Do następnego.
sobota, 4 maja 2013
Rozdział 1
Obudziłem się z takim bólem głowy, że miałem wrażenie, że
ktoś tnie mój mózg tnie na małe kawałeczki. Albo mam kaca, albo
umieram, zresztą nie ważne, niech jedna lub druga kończą się
szybciej.
Muszę wstać bo o szóstej trzydzieści mamy wywiad w jakiejś
telewizji. Kto wymyślił, żeby wywiady robić tak wcześnie rano?
Oczywiście idioci.
By nabrać trochę siły wyciągnąłem
się i wygiąłem głowę w tył. Usłyszałem strzyknięcie w karku,
czyli moje kości wróciły na swoje miejsce. Zrzuciłem z siebie
kołdrę, wyszedłem z mojego łóżka i chwiejnym krokiem udałem
się do łazienki. Darowałem sobie prysznic i od razu wziąłem się
za mycie zębów, oraz za robienie innych rzeczy, które ludzie
normalnie robią w łazience.
Odświeżony wróciłem z powrotem do
pokoju. Otworzyłem szafę i zacząłem szukać czegoś czystego i
nadającego się do założenia. Wybrałem zwykłą koszulkę z
jakimś wzorem, dżinsy i skejty za kostkę.
Spojrzałem w lustro, moje oczy były
przekrwione, a pod nimi były takie wory, że równie dobrze mogły
by to być siniaki. Nie chciałem by ktoś to oglądał mnie w takim
stanie, więc po prostu założyłem okulary przeciwsłoneczne.
Jeszcze raz przyjrzałem się sobie w
lustrze, by sprawdzić czy wyglądam choć trochę wyjściowo, ale po
chwili mi się przypomniało, że w studiu i tak nałożą mi tonę
tapety na twarz, więc po prostu to olałem i opuściłem swoje
mieszkanie.
Samochód już na mnie czekał. Szybko
wszedłem do środka i usiadłem na tylnym siedzeniu. Zostałem
oczywiście ochrzaniony za to, że się spóźniłem, ale oni chyba
znają mnie już na tyle długo, że powinni wiedzieć, że ja nigdy
nie pojawiam się na czas.
By zagłuszyć ich gadanie założyłam
słuchawki na uszy i włączyłam muzykę tak głośno, że zaczęły
one wibrować na mojej głowie. Wlepiłem wzrok w szybę i
ignorowałem wszystko co działo się wokół mnie. Jednak z tego
stanu szybko wyrwało powtarzające się szturchanie w ramię.
Zrzuciłem słuchawki na szyję i gwałtownie odwróciłem głowę w
ich stronę.
-Czego wy kurwa chcecie?- Splunąłem z
lekkim pomrukiem. Nie chciałem być wredny, ale musiałem znosić
kaca z piekła rodem, a ich szturchanie mi w tym nie pomagało.
-Chcieliśmy się tylko zapytać co
chcesz z McDonald’s. - Jay wymamrotał. Wystrychnąłem i
przykleiłem sztuczny uśmiech do twarzy.
-Jaybird wiesz co lubię, za każdym
razem zamawiam to samo.- Starałem się, by mój uśmiech wyglądał
na prawdziwy, ale w rzeczywistości on po prostu ranił moje
policzki.
-Więc naleśniki?- Spytał, ja
skinąłem głową, a on zaczął mówić Big Kevinowi o tym co każdy
zamawia. Sekundę później znowu słuchałem muzyki.
Moje jedzenie szybko powędrowało na
moje kolana i chwilę później z opakowania ubywały kolejne i
kolejne naleśniki. Może chociaż to podziała na tego okropnego
kaca. Chociaż jeszcze do tego śniadania przydałby się joint, oraz
ładna dziewczyna, która porządnie mogłaby mi obciągnąć. Tylko
Bóg wie jak bardzo jestem teraz napalony. Siedziałem sobie tak
spokojnie i dalej jadłem, aż Jay strącił mi słuchawki z suszu.
Spojrzałem się na niego lekko zdezorientowany.
-Przestań być taki aspołeczny i
porozmawiaj wreszcie z nami.- Spojrzał się na mnie tymi swoimi
niebieskimi oczami. Wymamrotałem odpowiedź i wepchnęłam kolejnego
naleśnika do buzi.
Jednak on chyba nie usłyszał mojej
odpowiedzi, więc z buzią pełną jedzenia powtórzyłem swoją
wypowiedź.
-Widzisz, mam kaca i dlatego też, nie
mam ochoty gadać. -Oblizałem przepyszny syrop z moich ust i
spojrzałem na zawartość opakowania. Cholera został mi jeszcze
tylko jeden kawałek, zacząłem się delektować nim, a w Jaya
rzuciłem większymi okruchami które zostały.
-Nie rzucaj we mnie naleśnikami!-
Skulił się i zaczął strzepywać je z siebie.
Co za marnowanie jedzenia, normalnie aż
się za siebie wstydzę.
-Cóż następnym razem nie każ mi
mówić kiedy jem.- Nie odpowiedział już nic tylko wywrócił
oczami i sam wrócił do spożywania swojego posiłku.
Wreszcie trochę spokoju.
Patrzyłem się ze smutkiem przez
chwilę w puste opakowanie,a potem wrzuciłem je do torby z której
pozostali uczynili śmietnik. Chciałem z powrotem zatracić się w
muzyce, ale van się zatrzymał.
-Jesteśmy na miejscu wysiadka.-
Powiedział Kev, parkując tuż przed drzwiami studio. Odpiąłem pas
i prędko pognałem do środka, bo nie miałem najmniejszej ochoty na
spotkanie z fanami. Gdy tylko dotarłem opublikowałem tweet by się
odczepiły.
„Nie czuję się dzisiaj dobrze.
Dziewczyny przepraszam za to, ze nie wyszedłem i nie powiedziałem
cześć!”
Mam nadzieję, że to mnie jakoś
usprawiedliwi i dalej będę tym dobrym.
A teraz przyszedł czas na cud, w
szatni każdy z nas wyglądał jak rozgrzana kupa gówna, a ja to już
w szczególności. Wiadome, że będę u wizażysty dłużej niż
tamte cipki, ale z takimi workami pod oczami nie ma się co dziwić.
Gdy moja makijażystka ściągnęła moje okulary zmarszczyła brwi i
westchnął lekko.
-Wygląda na to, że nad tobą będę
musiała się najbardziej napracować Nath.- Zaczęła nakładać na
mnie różnego rodzaju mazidła. Jak ja tego nie nawiedziłem, ale
jeszcze bardziej nienawidziłem Jaya z kamerą, który nagrywał te
pieprzone flipy. Cała czwórka zaczęła żartować sobie z tego, że
mam najwięcej makijażu,a le to wcale nie oznacza, że jestem
kobietą. Każdą ich głupią uwagę komentowałem wrednie i
sarkastycznie, sprawiając, że w końcu się zamknęli.
Nie jestem dzisiaj w nastroju.
Gdy był przeprowadzany wywiad nie
mogłem za bardzo pomóc, ale za to mogłem patrzyć się na
niesamowite cycki prezenterki. Pozwalałem chłopcom odpowiadać na
wszystkie pytania, a sam zuchwale patrzyłem się na tą zajebistą
parkę.
Zaraz po wywiadzie wielkie cycki do
mnie podeszły.
-Byłeś strasznie chichy dzisiaj.-
Uśmiechnęła się w moją stronę.
-Tak, mam kaca.- Zachichotałem dalej
nie odwracając wzroku od jej zderzaków.
-Wydobrzej Nathan.- Powiedziała i
odeszła. Obejrzałem się za nią i wtedy zrozumiałem jedną rzecz.
Muszę dzisiaj wyrwać tę laskę.
*********************************************************************************
Jak podoba wam się Nathan w takim wydaniu?
Zobaczymy co będzie działo się dalej. :)
Dziękuję wszystkim za pochlebne komentarze, nie wiecie nawet jaką przyjemność mi tym sprawiacie.
Padło pytanie jak często będą się pojawiać rozdziały. Postaram się je dodawać średnio co dwa dni, ale mogą być też wcześniej, jak i później. :)
Dziękuję moim 12 obserwatorom :)
A i zmieniłam nick wcześniej byłam "Olga Lowe" teraz jestem "Ola Love"
Jeżeli chcecie być informowani na TT to zostawiajcie nicki.
I to chyba wszystkie sprawy organizacyjne. Dalej czekam na opinię, czy nie zaczynam tego tzw. drewniano tłumaczyć.
Do następnego :)
piątek, 3 maja 2013
Prolog
Jedynym sposobem, by pozbyć się tego bólu, jest bycie na haju,
zatracenie się w stanie, który uzyskuje się po wypaleniu jointa.
Wsadziłem go między swoje wargi, zapaliłem i zaciągnąłem się.
Perfekcyjny zapach trawki unosił się w powietrzu. Jeszcze raz
wciągnąłem dym do swoich ust i zrelaksowany położyłem głowę
na oparciu sofy. Moje mięśnie się rozluźniły, a serce zaczęło
bić w zupełnie innym rytmie.
„To jest to co kocham.”
„To jest to co kocham.”
To wspaniałe czyste uczucie kiedy
jesteś naćpany, myślisz, że jesteś niewidzialny i, że możesz
zrobić wszystko.
Wziąłem kolejnego bucha, tym razem
trzymałem dym dłużej, by po chwili uformować go w kółko i
wypuścić z ust. Sekundę później zrelaksowany odetchnąłem.
Faktem było, że narkotyk zaczynał mieć nade mną kontrolę.
„Właśnie tu dzieje
się magia”
Wstałem z kanapy i podszedłem do
stacji dokującej mojego Iphona, co prawda potknąłem się w
trakcie, ale to nie ważne. Wcisnąłem play i pierwsze dźwięki
Tyga – Rack City rozbrzmiały w pokoju. Zacząłem kołysać się w
rytm muzyki z jointem wciąż tkwiącym w moich ustach. Zaciągnąłem
się kolejny raz i nagle wszystkie wspomnienia zaczęły się
ulatniać wraz z białym dymem. Wziąłem ostatniego bucha, a potem
zgasiłem resztki narkotyku w popielniczce, w której znajdowały się
inne niedopałki.
Wróciłem z powrotem na sofę i
położyłem się w poprzek. Pozwoliłem halucynacjom i uczuciom
przejąc kontrolę nade mną, podczas gdy narkotyk dalej rozkładał
się w mojej krwi. Zacząłem śmiać się z niczego. Chwilę później
moje drzwi były już otwarte i sfrustrowany Max z Jayem stali nade
mną i się na mnie patrzyli. Głośna muzyka dalej grała w pokoju,
ale Max podszedł i wyciągnął Iphona ze stacji, więc zrobiło się
cicho. Podniosłem i rozprostowałem się powoli, a potem spojrzałem
na ich podwójne twarze.
Ich słowa przedzierały się przez
pokój, jednak nie docierały do moich uszu. Dalej siedziałem i
śmiałem się z tego, że olbrzymie ciastko pojawiło się na
szczycie głowy Maxa. Cholera kocham ciastka.
Na ich twarzy pojawił się grymas
nie zadowolenia a ja dalej śmiałem się i klaskałem w ręce.
Obrócili się w swoim kierunku i wymienili kilka słów. Potem
podeszli do mnie i zanim zauważyłem byłem ciągnięty w stronę
łazienki.
Zostałem wepchnięty pod prysznic, na
full została odkręcona zimna woda i spływała w dół po moim
ciele oraz ubraniach sprawiając, że przemarzłem do szpiku kości.
Zacząłem głośno krzyczeć i błagać by mnie stamtąd wyciągnęli,
co równało się z tym że całe moje narkotykowe upojenie spłynęło
do odpływu wraz z wodą. Max wyciągnął mnie spod prysznica, a Jay
owinął ręcznikiem. Otrzeźwiałem na tyle, by mój mózg wrócił
na normalny tryb pracy i mogłem zrozumieć o czym rozmawiają.
-Czemu znowu ćpasz Nathan?- Jay
zapytał marszcząc swoje brwi. Ja w odpowiedzi tylko wzruszyłem
ramionami. Nie chciałem o tym rozmawiać. Byłem na haju z jakiegoś
powodu.-Nath przestań nas wiecznie odpychać.- Westchnął.
-Wiesz jakby to wyglądało gdybym
naprawdę was odpychał.- Odpowiedziałem ostro. Może trochę za
ostro, bo twarz Jaya zrzedła jeszcze bardziej.
-Daj spokój stary nie robiłeś tego
przez wieki.- Max powiedział zanim zaprowadził mnie do sypialni.
Nie zdążyli wejść, bo zatrzasnąłem im drzwi przed nosem.
Przebrałem się w coś suchego i ciepłego a potem poszedłem im
otworzyć drzwi. Weszli do środka, a ja usiadłem na łóżku. Nie
chciałem ich słuchać, więc tego nie robiłem. Oboje rozpoczęli
pouczanie mnie o sposobie radzenia sobie z moimi „problemami”.
Zacząłem gapić się na ręce, potem na ścianę, a na końcu w
lustro. Nathan którego widziałem jak patrzyłem w swoje odbicie
wyglądał jak normalny Nathan, którym myślałem, że byłem, ale
kiedy spojrzeć na zdjęcie wykonane przez paparazzi, to tam naprawdę
wyglądam okropnie. Jednak w moich oczach cały czas jestem tym samy
człowiekiem.
Gdy przestali mówić odwróciłem głowę w ich stronę i kiwnąłem
nią, by upewnić ich w przekonaniu, że słuchałem, mimo, że tego
nie robiłem. Jay delikatnie się uśmiechnął i wyszedł z mojego
pokoju. Max jeszcze zmierzył mnie wzrokiem i również opuścił
sypialnię. Chwilę później kontynuowałem patrzenie na siebie w
lustrze. Zastanawiałem się co widzę ja, a co pozostali ludzie.
Jak wam się podoba
prolog?
Ja osobiście jak pierwszy
raz go czytałam, byłam zachwycona i od razu wzięłam się za
czytanie kolejnego rozdziału. Starałam się jak najlepiej oddać
klimat opowiadania jaki panował w języku angielskim, jednak nie
jestem pewna czy dobrze mi to wyszło, więc jeżeli byście mogli
dajcie krótko znać w komentarzu. :)
Do pierwszego rozdziału
:)
czwartek, 2 maja 2013
Powitanie + krótki opis.
Witam na moim blogu, na którym będę tłumaczyć jedno z moich ulubionych zagranicznych opowiadań. Robię to dlatego, by każdy miał okazję zapoznać się z nim, oraz by najzwyczajniej świecie dalej szlifować swój język angielski.
Mam pozwolenie od autorki na tłumaczenie jej opowiadania.
Po prawej stronie znajdziecie link do oryginału oraz do mojego aska na którym możecie zadawać pytania.
I to chyba na tyle, mam nadzieję, że opowiadanie i moje tłumaczenie się wam spodoba.
Opis.
Mam pozwolenie od autorki na tłumaczenie jej opowiadania.
Po prawej stronie znajdziecie link do oryginału oraz do mojego aska na którym możecie zadawać pytania.
I to chyba na tyle, mam nadzieję, że opowiadanie i moje tłumaczenie się wam spodoba.
Opis.
Sex narkotyki i Rock 'n' Roll
Jeśli nie jest trzeźwy uprawia sex, jeśli nie uprawia sexu jest na haju. A jeśli nie jest na haju, to wraca do siebie, po zdarzeniach z poprzedniej nocy.
Styl życia Nathan wybrał ze względu na przeszłość. Za każdym razem kiedy jest trzeźwy pamięta jego niszczącą przeszłość, która cały czas wysyła go w dół po krętej spirali, prosto do głębokiej depresji.
On potrzebuje pomocy, ale tego nie przyzna.
*************************************************************************
Tłumaczenie nie jest w 100% dosłowne. Muszę zmieniać niektóre zwroty, dodawać wyrazy, by to wszystko miało sens.
Subskrybuj:
Posty (Atom)